Restrykcyjna dieta dr Dąbrowskiej. Zdrowo czy niekoniecznie?

Restrykcyjna dieta dr Dąbrowskiej. Zdrowo czy niekoniecznie?

Marząc o smukłej sylwetce podążamy za różnymi dietami, często poszukując sposobów na szybkie zrzucenie nadmiernych kalorii. Ostatnimi czasy dużą popularnością cieszy się dieta, a właściwie post, dr Ewy Dąbrowskiej. To kolejny, cudowny trik na pozbycie się dodatkowych kilogramów? Jakie przynosi korzyści? A może jednak zagrożenia dla naszego zdrowia? Sprawdźmy!

Na czym właściwie polega post dr Dąbrowskiej? Zasady są proste, choć dość restrykcyjne. Zaczynamy od etapu pierwszego, czyli eliminujemy wszelkie używki. Kolejno odstawiamy kawę, mocną herbatę, papierosy, alkohol i… mięso. Etap drugi to już właściwy post rozpoczynający naszą przygodę z dietą dr Dąbrowskiej. Według ogólnie przyjętych zasad, spożywamy jedynie warzywa – głównie korzeniowe, cebulowe, kapustne, dyniowate, psiankowate i liściaste. Na tym etapie możemy jeść również owoce z niską zawartością cukru, takie jak: grejpfruty, cytryny, jagody, jabłka. Dietę stosujemy od kilku dni do kilku tygodni, by po tym czasie przejść do etapu trzeciego, czyli tzw. wyjścia z postu. Polega on na stopniowej eliminacji ograniczeń i powrocie do pełnowartościowych posiłków. Dla podtrzymania efektu, w ciągu tygodnia stosuje się przez jeden lub dwa dni opisany w etapie drugim post. Sama autorka diety podkreśla, że utrata kilogramów to jedynie efekt uboczny a sam post ma na celu oczyszczenie i normalizację naszego organizmu.

Dieta fenomen?

Przy tak ograniczonej i eliminacyjnej diecie według dr Dąbrowskiej dochodzi do uruchomienia w organizmie procesów autofagii. Co to oznacza? To, że post aktywuje odżywianie wewnętrzne podczas którego komórki trawią swoje zniszczone, wadliwe czy martwe części, zmieniając je w źródło energii, czyli glukozę. Nie jest to nieprawdą, gdyż w 2016 roku japoński profesor Yoshinori Ohsumi opisał powyższy mechanizm i otrzymał za to Nagrodę Nobla. Badania były jednak przeprowadzone na komórkach drożdży, nie na komórkach ludzkich, dlatego przekładnia wniosków nie ma bezpośredniego związku z komórka ludzką.

Skąd te efekty Wow?

To dieta bardzo uboga energetycznie, mocno eliminacyjna – jeśli chodzi o wartości odżywcze, jak np. podaż białka, witamin z grupy B czy tłuszczy. I faktem jest, że spożywając ok 800 kcal na dobę szybko zobaczymy na wadze uszczuplony wynik. Pojawi się on tylko dlatego, że jemy mniej kalorii niż wydatkujemy. Czyli najzwyczajniej w świecie mamy deficyt kaloryczny, który jest podstawą każdej diety redukcyjnej. Podobne rezultaty można osiągnąć bilansując zdrową dietę, zakładającą ujemny bilans kaloryczny przy jednoczesnym zwiększeniu aktywności fizycznej.

Korzyści?

Post dr Dąbrowskiej z pewnością wpłynie na zwiększenie spożycia warzyw i owoców.  A jak wiadomo, produkty te obfitują w wiele prozdrowotnych witamin i mikroelementów. Zawierają także polifenole i błonnik. Są więc nieocenionym źródłem zdrowej diety. Dodatkowo, założenia diety eliminują używki, takie jak wcześniej wspomniany alkohol, papierosy czy mocną kawę i herbatę, co również przekłada się na poprawę stanu naszego zdrowia. Efekt szybkiej redukcji masy ciała będzie dodatkowym plusem w samopoczuciu.

Zagrożenia?

To dieta bardzo ubogoenergetyczna i niedoborowa. Około 800 kcal na dobę to naprawdę niewielka ilość energii dostarczanej organizmowi. Brak podstawowych składników odżywczych, jakimi są białka i tłuszcze, prowadzi do niedoborów chociażby kwasów omega 3 – odpowiedzialnych za nasz układ odpornościowy, a także witamin z grup B wspierających nasz układ nerwowy. Do tego trzeba jeszcze dodać brak wapnia wspierającego mocne kości oraz „ubóstwo” żelaza, cynku i jodu. To cała gama niezbędnych składników potrzebnych naszemu organizmowi do prawidłowego funkcjonowania oraz naszego dobrego samopoczucia. Braki te mogą powodować bóle głowy, omdlenia, uczucie słabości, rozdrażnienie. I choć faktycznie nasza masa ciała będzie spadać w dół, to wraz nią pogorszy się nasza przemiana materii – metabolizm zwolni, przekierowując się na tryb oszczędzania energii, co w niedalekiej przyszłości może skutkować efektem jo-jo po zakończonej diecie. Tym oto sposobem, zamiast dobrze funkcjonującego organizmu otrzymujemy wyczerpany układ odpornościowy, suchą skórę, słabe paznokcie i pojawiający się problem z wypadającymi włosami. Co gorsza, wystąpić mogą również zaburzenia miesiączkowania u kobiet. Nie wspominając już o ryzyku zaburzeń odżywiania. Dla wielu osób zmiana diety na warzywno-owocową okaże się nie lada wyzwaniem, szczególnie jeśli chodzi o układ pokarmowy. Duża podaż błonnika pokarmowego może spowodować bóle brzucha, wzdęcia, gazy, a nawet biegunki. I na koniec. Post dr Dąbrowskiej nie uczy nas zdrowych nawyków żywieniowych. A jedynie podziału na dobre i złe produkty żywnościowe. Jest również stosowany jako niestały schemat, co z góry może prowadzić do efektu jo-jo. Przekonanie, że aby schudnąć, należy głodzić się (co prawdą nie jest!) również odbija pieczęć na relacji z jedzeniem na przyszłość.

A co z obiecanym oczyszczeniem i detoksykacją organizmu?

Za oczyszczanie naszego organizmu z toksyn odpowiedzialne są nerki, wątroba, przewód pokarmowy oraz płuca. Tak mówi fizjologia. Brak na ten moment dowodów naukowych, które potwierdzą, że stosowanie diet oczyszczających ma takie zastosowanie. W związku z powyższym, zadbajmy dobrze o nasz organizm, aby radził sobie samodzielnie z usuwaniem toksyn. W szczególności dobrze zbilansowaną dietą i aktywnością fizyczną.

Podsumowując, szybka utrata wagi na diecie dr Dąbrowskiej jest możliwa. Jednak czy jej korzyści, uwzględniając ww. zagrożenia, są zasadne? Mamy dwa wybory. Chwilowy, spektakularny spadek wagi, opłacony efektem jo-jo i niedoborami składników odżywczych. Bądź też dobrze zbilansowaną dietę, która rozpocznie się od zmiany nawyków żywieniowych na lepsze, przynoszących zadowolenie i satysfakcję z jedzenia, a przy tym odżywiających organizm. W tym przypadku trzeba liczyć się z powolnym ubytkiem kilogramów, ale za to na stałe. Wybór należy do Ciebie!