Aleksandra Langiewicz: „Kobieto, przyjmij swoją cykliczność jako dar!” 

Aleksandra Langiewicz: „Kobieto, przyjmij swoją cykliczność jako dar!” 

-Ciało kobiece odzwierciedla prawa natury i przypomina o konieczności powrotu do ich pielęgnowania. Odpuszczenie i wypoczynek nie są wymysłem tylko normą – mówi Aleksandra Langiewicz z Kolbuszowej, pierwsza w Polsce Menstrualna Mentorka, której misją jest zmiana kulturowego i społecznego postrzegania kobiecej cykliczności. Potrzeba nowej wiedzy i zrozumienia, by „odczarować” chociażby podejście do menstruacji, zwłaszcza teraz, gdy tyle mówi się o ubóstwie menstruacyjnym. I to nie tylko w kontekście braku dostępu do produktów higienicznych dla kobiet. Jak wynika z raportu przeprowadzonego przez Kulczyk Foundation, aż 42 proc. Polek deklaruje, że w ich domu o menstruacji się nie rozmawia, a temat jest krępujący dla 23 proc. badanych…

Powołałaś do życia zawód Menstrualnej Mentorki. Tego w Polsce jeszcze nie było…

Mam za sobą doświadczenie bolesnych miesiączek. Dlatego już w wieku 15 lat zaczęłam przyjmować tabletki antykoncepcyjne. Sama się o nie dopominałam, bo przynosiły ukojenie w bólu… Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że pigułki w moim przypadku nie rozwiązują problemu, jedynie go maskują. Z czasem, zaczęłam szukać pomocy na własną rękę. Studiując fizjoterapię zgłębiałam tajniki ludzkiego ciała. Niestety, na tym kierunku wiedza o kobiecym cyklu jest znikoma. Drążyłam dalej. Ukończyłam 2,5-letnie studium Terapii Naturalnych. Dzięki temu, poznałam podstawy medycyny chińskiej, które okazały się dla mnie fundamentalne w zrozumieniu natury kobiecej. Na podstawie własnych doświadczeń, łącząc ze sobą wszystkie te nurty, stworzyłam nową metodologię menstrualnego mentoringu. Moją misją jest zmiana kulturowego i społecznego postrzegania naszej cykliczności. Chodzi o to, aby zakończyć cichą epidemię zaburzeń hormonalnych i chwiejnego poczucia własnej wartości u kobiet, które wynikają z braku edukacji. Dla przykładu, nasza kultura jest nastawiona na produktywność. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy to każda minuta musi być doszczętnie zaplanowana. To dotyczy również nas – kobiet. Opieramy się na 24-godzinnym, dobowym cyklu męskim, a nie 28-dniowym cyklu kobiecym. Przecież nie funkcjonujemy na tym samym poziomie energii przez cały miesiąc. A zmuszanie się do pełnych obrotów – dzień w dzień – jest działaniem wbrew naturze, marnowaniem energii oraz dobrego samopoczucia. 

Czym dokładnie zajmujesz się jako Menstrualna Mentorka?

Każda faza cyklu ma swoje mocne i słabe strony. Uwrażliwiam kobiety na zmiany zachodzące w ich organizmie w trakcie jego trwania – zarówno na poziomie fizjologicznym, jak i emocjonalnym. Uczę mądrze rozporządzać energią w życiu zawodowym i prywatnym, oczywiście w zgodzie z cyklicznością, przypominając jednocześnie, że praca z cyklem ma moc uzdrawiania, zwłaszcza z chorej rywalizacji, zazdrości czy zawiści. Dzięki świadomości tego, w jakiej jesteśmy akurat fazie cyklu, łatwiej nam otoczyć się większym zrozumieniem, opieką i podejść z szacunkiem do swoich potrzeb. Aby to wszystko zrozumieć, z pomocą przychodzą pory roku, do których można przyrównać konkretną fazę kobiecego cyklu. Każdy z jego czterech etapów jest inny. Na płaszczyźnie energii, kreatywności, nastroju, odporności na stres, poziomu libido, koncentracji, zapotrzebowania na kaloryczność czy sen. 

Ciekawe spostrzeżenie. Zacznijmy więc od menstruacji. 

To wewnętrzna zima. Zaczyna się od pierwszego dnia krwawienia i trwa nawet do 6 dni. Czas odpoczynku, regeneracji, wycofania… Zwłaszcza, że podczas menstruacji, tracimy do 80 ml krwi. Jej deficyt przekłada się na spadek energii, rozdrażnienie, mniejszą tolerancję na stres. Podarujmy więc sobie przestrzeń na odpoczynek, który będzie przejawem troski i szacunku do siebie samej. Nie dźwigajmy ciężarów, postawmy za to na łagodnie rozciągające ćwiczenia. Chociaż będą od nas wymagać nieustannej produktywności, bądźmy dla siebie wyrozumiałe! To normalne, że podczas miesiączki radzimy sobie gorzej z presją czasu i oczekiwaniami innych. Mamy natomiast lepszy wgląd w to, co dla nas ważne. Stajemy się też bardziej wrażliwe na zimno i podatne na przeziębienia, bo nasza odporność spada. Zadbajmy o ciepło, nie wychładzajmy się. 

Podczas spotkania w Rzeszowie, otwierającego tourné Menstrualnej Mentorki po Polsce, wspominałaś o kobietach z prehistorycznych plemion, które miały wspólnie menstruować.

Kiedyś, pierwotne kobiety spotykały się w czerwonych namiotach, w których wspólnie menstruowały i były na ten czas zwolnione z obowiązków plemienia. Odpoczywały, medytowały. Gdy skończyły, wódz plemienia wiedział, że wrócą do niego z intuicyjnym wglądem w ich społeczność, jasnym przekazem dotyczącym konkretnego kierunku działania. Menstruacja to najbardziej duchowa część cyklu. Szkoda, że tak bagatelizowana, traktowana niekiedy jak coś, co nie powinno mieć miejsca. 

Fot. Archiwum prywatne.

Z raportu Kulczyk Foundation wynika, że aż 42 proc. Polek deklaruje, że w ich domu o menstruacji się nie rozmawia, a temat jest krępujący dla 23 proc. badanych kobiet.

Wyobraźmy sobie, jak wyglądałby świat, gdyby każda dziewczynka w dniu pierwszej miesiączki, została przyjęta do grona kobiet w sposób wyjątkowy, a od ojca dostałaby kwiaty i zaproszenie na rodzinną kolację? A kobiety, które boleśnie przechodzą miesiączkę, mogły liczyć na urlopy menstruacyjne, jedno- lub dwudniowe? Nasze matki miały ciężej, ale my żyjemy w czasach, w których możemy stworzyć obraz kobiety, która o siebie dba, akceptuje się i potrafi odpuścić, kiedy trzeba, bez względu na wygórowane oczekiwania innych. W ten sposób tworzymy wzorzec do naśladowania dla naszych dzieci, zwłaszcza córek, które w przyszłości też będą menstruować. Dzięki takiemu podejściu, będzie im znacznie łatwiej. 

Wracając do pór roku, po zimie przychodzi wiosenna odwilż…

Faza folikularna to moment, kiedy budzimy się do życia. Rozpoczyna się tuż po zakończonym krwawieniu i trwa ok. 7 dni. Ten etap cyklu przypomina wiosnę – nowy początek, odrodzenie. Budzimy się do życia z większą motywacją, odwagą i rosnącym poczuciem własnej wartości. Mamy jasno sprecyzowane cele, co do działania. To dobry moment na wdrażanie nowych projektów. Chętnie wracamy do spotkań towarzyskich i pracy w grupie. Niestety, czasami zapominamy, że jesteśmy cykliczne i w trakcie tej fazy dajemy za dużo od siebie, chociażby w biznesie. To powoduje, że nie starcza nam energii w kolejnych etapach cyklu. 

Co na to lato? 

Odpowiada mu faza owulacyjna (trwa ok. 3, 4 dni). W tym czasie jesteśmy multipotencjalne, tryskamy energią, jesteśmy nad wyraz troskliwe. Przejawiamy archetyp matki lub bogini. Widać to „gołym okiem”. Nasza twarz staje się bardziej symetryczna, usta pełniejsze, a oczy błyszczące… Czujemy się seksowne i pewne siebie! Jesteśmy wtedy najbardziej płodne – dosłownie i w przenośni, bo płodność to także kreatywność. Aż chce się powiedzieć, że niemożliwe dla nas nie istnieje! Z jednej strony, jesteśmy towarzyskie i przebojowe. Z drugiej, cierpliwe, empatyczne i uprzejme. Zagrożenie, jakie może na nas czyhać w tym czasie, to zbyt szczodre dzielenie się energią. Warto pamiętać, aby nie brać na siebie za wielu obowiązków na raz, z których będzie nam potem ciężko się wywiązać.

Koło się kręci, a energia znów zaczyna się kurczyć. Czy tak?

Po owulacji, następuje faza lutealna, czyli jakieś 10 lub 12 dni przed miesiączką. Nazywana wewnętrzną jesienią – czasem idealnym na rozwój osobisty i duchowy. To również moment, kiedy kobiety doświadczają PMS-u (z ang. Premenstrual Syndrome), czyli syndromu napięcia przedmiesiączkowego, który charakteryzuje nadmierna wrażliwość, chaotyczność, płaczliwość, irytacja, frustracja i wyjątkowo aktywny… wewnętrzny krytyk. Warto podkreślić, że owo rozdrażnienie u kobiet, bierze się z niezrozumienia, że potrzebują wtedy więcej czasu dla siebie

W fazie lutealnej ciało kobiece ma skłonność do zatrzymywania wody. Mogą się nawet pojawić obrzęki piersi i zaparcia, ale co ważne – to nie norma, a objawy świadczące o braku równowagi hormonalnej. W tym czasie zwiększa się nasze zapotrzebowanie na odpoczynek, regenerację i oczywiście sen. Z ciekawostek, trening fizyczny (szczególnie ten siłowy) wykonany w fazie lutealnej jest o 60 proc. mniej skuteczny niż ten przeprowadzony w fazie folikularnej, czyli przed owulacją. Jakby tego było mało, tracimy wiarę we własne możliwości i mamy ograniczone zdolności logicznego i analitycznego  myślenia, ale to nie oznacza braku decyzyjności. Wręcz przeciwnie, nasza wrażliwość często pozwala nam dostrzec głębie sytuacji i podjąć trafne decyzje, spójne z naszymi poglądami. Jeśli oczywiście potrafimy stawiać granice i dociekać swojego, do czego zaprasza nas archetyp dzikiej kobiety, aktywny w tej fazie.  

Fot. Archiwum prywatne.

Ponoć rozmawiając z kobietą, potrafisz poznać w jakiej fazie cyklu aktualnie się znajduje. To prawda?  

Tak. Poznaje to po sposobie w jaki się ze mną komunikuje. Dla przykładu, kobieta, która pełna energii, opowiada o różnych sprawach w samych superlatywach, jest najprawdopodobniej w fazie folikularnej (wewnętrzna wiosna). Najczęściej jednak przychodzą do mnie kobiety, jeszcze przed menstruacją – w fazie lutealnej, kiedy ich wewnętrzny krytyk jest nadaktywny, a one jak często powtarzają, „nie poznają siebie”. A ja pomagam im zrozumieć, że to, co powinny w tym czasie dla siebie zrobić to zadbać o lepszą ochronę, dobry sen, zdrowe posiłki. Ograniczyć też listę zadań na dany dzień lub poprosić o pomoc partnera. Nie zmuszać się do rzeczy, które nie są priorytetem. Nie pozwalać oceniać się za różne wahania, zmiany. I co bardzo istotne – nie poddawać się presji bycia nieustannie aktywną… Kiedy sobie ufamy, konfrontacja ze światem przebiega znacznie łagodniej. W ten sposób zwiększa się nasza wydajność. Zacznijmy wykorzystywać zdobyte dzięki obserwacji cyklu informacje, by wciąż się rozwijać i zyskiwać coraz większe zaufanie do siebie. Gdy jesteśmy świadome naszego cyklu, inaczej zarządzamy sobą i swoimi kontaktami z otoczeniem.

Łatwiej pewnie przychodzi też samoakceptacja.

Zdecydowanie tak. Mam takie powiedzenie, że cykliczność to Twój indywidualny język miłości do siebie. Innymi słowy: to kobieca inwestycja w przyszłość! Wszyscy mówią: „Nie chwal dnia przed zachodem słońca!” Ja mówię: „Chwal i bądź z siebie dumna!”. Sposób, w jaki przeżywamy życie jest ściśle powiązany z naszym wyobrażeniem o sobie. Zamiast przywoływać w myślach, co jest nie tak, zacznijmy podkreślać, co jest w nas dobrego! Porozumienie z kimkolwiek z zewnątrz zależy od porozumienia z Twoim wewnętrznym ja, czyli intymną relacją, jaką masz ze sobą. 

Rozmawiała Natalia Chrapek

*********

Aleksandra Langiewicz – pierwsza w Polsce Menstrualna Mentorka. Naturoterapeutka, aktywatorka kobiecej energii. Twórczyni metodologii Menstrualnego Mentoringu, która z pasją podkreśla, jak ważna jest świadomość cykliczności w życiu kobiet, ale też specjalistów z nimi pracujących. Na co dzień odczarowuje podejście do menstruacji, aby kobiety mogły odzyskać moc drzemiącą w swoim ciele. Stąd tournée po 8 miastach w kraju, które ekspertka rozpoczęła od spotkania w Rzeszowie.  Podczas 3-godzinnych prelekcji Aleksandra Langiewicz tłumaczy, czym właściwie jest cykliczność u kobiet i jak dbać o równowagę hormonalną. Nie omija też szczegółowych informacji o PMS-ie (zespole napięcia przedmiesiączkowego) i bolesnych miesiączkach z perspektywy psychobiologii oraz medycyny chińskiej. Przybliża kobiecy, cykliczny punkt widzenia w różnych obszarach życia, takich jak: emocje, odżywianie czy aktywność fizyczna. Jednocześnie przekonuje, że tego typu spotkania pozwalają odzyskać uczestniczkom prawdziwą pewność i zaufanie do siebie oraz przestać się oceniać z perspektywy chwilowych zmian nastroju. Wszystko po to, aby zrozumieć i poczuć, czym jest prawdziwa akceptacja i miłość do siebie oraz w pełni przyjąć swoją kobiecość i żyć z nią w zgodzie.