Aga Badura. Słodka na budowie

Aga Badura. Słodka na budowie

Co ma wspólnego praca na budowie z wypiekaniem ciast? „Całkiem sporo” – mówi mi uśmiechnięta od ucha do ucha Aga Badura – kobieta, która połączyła te dwie zgoła odmienne profesje. Przez blisko osiem lat jako inżynier robót budowlanych, większość dnia spędzała w terenie. Po pracy wracała do domu i wypiekała ciasta. Część słodkości trafiała do rzeszowskich kawiarni, reszta – do kolegów po fachu na spróbowanie. Stąd ksywka „słodka na budowie”, która przylgnęła do niej na dobre… O rzeszowiance, co udowadnia, że kobiety potrafią zadbać o swój wizerunek w budownictwie, stworzyć skuteczną markę osobistą, a przy tym mieć dystans do samych siebie i pracy w branży, przeczytacie poniżej. 

Dane Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa (PIIB) podpowiadają, że w 2019 roku kobiety stanowiły zaledwie 12 proc. ogółu jej członków, a najliczniej reprezentowany przedział wiekowy obejmował zakres od 36 do 45 lat (4075 kobiet). Jak widać, mimo, że dostęp do zawodów jest wolny i niezależny od płci, przekonanie o tym, że niektóre profesje mają charakter zdecydowanie męski lub żeński, wciąż mocno tkwi w naszych głowach. 

Od medycyny się zaczęło

Aga Badura pochodzi z okolic Tarnobrzega, ale mieszka w Wysokiej Głogowskiej pod Rzeszowem. Od lat zadaje kłam powiedzeniu, że praca na budowie to zawód przeznaczony tylko i wyłącznie dla mężczyzn. Przygody z branżą budowlaną nie planowała. Najpierw dostała się na medycynę, spełniając swoje marzenie, ale gdy nie udało się jej zdać jednego z egzaminów i konieczne było powtarzanie roku – zrezygnowała. Dla odmiany, wybrała budownictwo na Politechnice Rzeszowskiej. -Praktyki odbywałam na budowie dróg i to mnie zafascynowało. Z czasem, zdecydowałam się na budownictwo kubaturowe, czyli np. obiekty przemysłowe i mieszkalne – wspomina Aga Badura. 

Jako inżynier robót budowlanych była zazwyczaj jedyną kobietą w kilkuosobowych zespołach nadzorujących, w których, jak mówi, zawsze czuła się wspierana przez kolegów. W pracy pomogły jej determinacja, przekonanie o swoich umiejętnościach i pozytywne podejście do życia. Do jej obowiązków należało m.in. wykonywanie obmiarów, negocjacje z podwykonawcami i nadzór nad pracownikami, aby działali zgodnie z zaleceniami projektowymi. Do tego dochodziła jeszcze dbałość o bezpieczeństwo całego zespołu. Jak podkreśla Aga, na budowie ta odpowiedzialność ciąży na każdym. – Na niektórych budowach pojawia się tzw. lustro bezpieczeństwa. Pracownik, który przed nim staje, widzi swoje odbicie, a nad nim napis: „Patrzysz na osobę, która jest w pełni za Ciebie odpowiedzialna”. To potrzebna inicjatywa, bo ludzie pracujący na budowie muszą zrozumieć, że tutaj bezpieczeństwo spoczywa przede wszystkim w ich rękach i wiąże się z respektowaniem ogólnie przyjętych zasad BHP – tłumaczy.

Na przekór stereotypom 

W serialu Outlander (popularnym na platformie Netflix) jest taka scena, w której córka głównej bohaterki – Brianna, w pierwszy dzień pracy zostaje dość oryginalnie przyjęta przez nowych współpracowników. Dla żartu, mężczyźni zamykają kobietę we wnętrzu zapory wodnej (ciemnym tunelu wydrążonym w skałach) położonej u szczytu szkockiej góry Ben Cruachan w malowniczym rejonie Argyll and Bute. Świeżo upieczona inspektor chrzest bojowy przechodzi… Pytam Agę czy scena wyjęta z realiów lat 70. XX wieku ma swoje odbicie w dzisiejszych czasach na polskiej budowie. W odpowiedzi słyszę: – Na mojej pierwszej budowie (pracowałam wtedy przy budowie dróg) kierownik robót podszedł do mnie i poinformował, że następnego dnia zaczynam pracę o czwartej nad ranem, bo trzeba pojechać na betonowanie elementów konstrukcyjnych wiaduktu. Podeszłam do tego z uśmiechem i spokojem, odpowiadając, że: „nie ma sprawy”. Zauważyłam, że chciał mnie wyczuć. Jak powiedział, tak zrobił. Przyjechał po mnie o 4. Pod koniec dniówki przyznał, że nie spodziewał się, że przystanę na tak wczesną porę. To był test, który jak się okazało, zdałam pomyślnie – wspomina ze śmiechem Aga, po czym dodaje: 

– Kobiety mogą pracować na budowie tak samo, jak mężczyźni. Tutaj nie liczą się stereotypy, tylko wiedza, jaką dysponują. Polskie prawo im tego nie zabrania. Oczywiście istnieją ograniczenia, co do warunków wykonywanej pracy. Powiem więcej. Na jednej budowie spotkałam kobietę, która pomagała swojemu tacie. Mężczyzna był właścicielem firmy meblarsko-wykończeniowej. Każdego dnia zabierał córkę do pracy. Wspólnie wykonywali pomiary, montaże… Ta dziewczyna świetnie odnajdywała się w świecie budowlanym, co więcej – uważam, że wprowadzała do robót duży element estetyki.

Fot. @foto.endorfina

Słodka na budowie

Drugą pasją Agi jest przygotowywanie rozmaitych słodkości. Ciasta, ciasteczka, serniczki na patyku, bezy, torty czy donuty nie mają przed nią żadnych tajemnic. Na początku miał to być sposób na relaks, odreagowanie. Z czasem, zamienił się w kolejną pracę. –Przychodziłam z budowy, gotowałam szybko z mężem obiad i zabierałam się do wypieków. Część słodkości trafiała do rzeszowskich kawiarni, reszta – do rodziny, znajomych i kolegów po fachu na spróbowanie – opowiada kobieta. Stąd ksywka „słodka na budowie”, która przylgnęła do niej na dobre… Na mediach społecznościowych Agi do tej pory można znaleźć zdjęcia smakowitych babeczek na tle żurawia budowlanego. 

-Teraz, gdy pieczenie ciast zamieniłam na działalność gospodarczą, wycofałam się trochę z aktywnego budownictwa na rzecz prac biurowych. To pozwala mi pogodzić i jedno, i drugie.  Aktualnie pracuję w rejonie Jasionki. Realizujemy tam kontrakty przemysłowe. Mam za sobą m.in. bardzo ciekawy kontrakt – budowę komór silników lotniczych – tłumaczy, podkreślając przy tym, że praca na budowie ma wiele wspólnego z pieczeniem ciast. –Tort trzeba dobrze wyszpachlować. A przy kilkupiętrowych wypiekach należy zrobić odpowiednią, solidną konstrukcję. Do tego dochodzi, całkiem sporo obliczeń – śmieje się, przekonując, że jak się robi, co się lubi, nie czuje się zmęczenia. A jeśli już przychodzi, to szybko mija. 

Słodkie testowanie       

Aga Badura jest pomysłodawczynią „słodkiego testowania”, czyli inspirujących spotkań w kobiecym gronie. – Spotykamy się raz w miesiącu, aby wspólnie „testować” lokalne kawiarnie, w tym smakołyki, które serwują. Tak naprawdę to tylko pretekst do tego, aby spędzić kilka chwil w gronie inspirujących kobiet, naładować się pozytywną energią czy nawiązać kontakty biznesowe – wyjaśnia Aga. Zwieńczeniem dotychczasowego „słodkiego testowania” był wrześniowy event Sweets&Girls Night, zorganizowany przez rzeszowiankę, oczywiście! -Wydarzenie, podczas którego nauczyłyśmy uwalniać w sobie kobiecą energię. To był niezapomniany wieczór dla każdej z dziewczyn. 

Sweets&Girls Night. Fot. @klaudiaduma.fotografia