Zielony Bazarek w Dynowie

Zielony Bazarek w Dynowie

W samym sercu miasteczka, na gminnym parkingu w Dynowie rozkwita mały bazarek – pełen zapachów, kolorów i radosnej krzątaniny, gdzie już z daleka czuć zapach kawy, świeżo wypieczonego chleba, wędzonych wędlin i dojrzewających serów. To tutaj mieszkańcy spotykają się na zakupy w każdą sobotę już od 7 rano.

– Dynowianie stwierdzili, że dobrze byłoby mieć miejsce, gdzie zwykły działkowicz, mógłby sprzedać to, co zostanie mu w ogrodzie, a rolnik podzielić się nadwyżkami z upraw. I tak powstał nasz bazarek. Z ekologicznymi produktami, bez zbędnych opakowań, bez zbędnej chemii – tłumaczy Iwona Kocaj, jedna z pomysłodawczyń Zielonego Bazarku.

Żeby tutaj sprzedawać, trzeba mieć zezwolenie z Sanepidu. Ci, którzy je mają, mogą dzielić się tym, co zdrowe i naturalne. Jedni sprzedają chrupiące pieczywo, drudzy kiełbasy z dużego, wiklinowego kosza. Gospodynie krzątają się przy stoiskach z domowymi konfiturami, złocistym miodem z lokalnych pasiek i pachnącymi wypiekami.

– Staramy się promować zdrową żywność, w tym wyroby wykonane własnoręcznie w domu. Mamy tu pierogi z grzybami i kapustą, makowiec, uszka. Cieszymy się, że możemy tu być – podkreśla Ewa Czyżowska.

Na targu nie brakuje również aromatycznych ziół, które łagodnie wypełniają powietrze. Jan Sieńko z Harty dumnie prezentuje swoje ekologiczne makarony orkiszowe z własnej uprawy orkiszu. –  W tej chwili mam też mąkę białą i ciemną, a w przyszłości będą kasze oraz płatki orkiszowe – mówi z uśmiechem wystawca.  Z kolei Wacław Koba zaprasza na stoisko z pamiątkami i dewocjonaliami. -Chciałbym, aby jak najwięcej ludzi dowiedziało się o naszym wspaniałym bazarku – mówi. 

Więcej niż zakupy

Małe targowisko jest inicjatywą nieformalnej grupy „Postaw na Dynów”. Tworzy go, co najmniej 12 osób, które w każdą sobotę pojawiają się na gminnym parkingu, rozkładają stragany, a przy tym utrzymują stały kontakt ze sprzedawcami, zachęcając ich do sprzedawania swoich produktów.  – Zależy nam, aby nasz bazarek się powiększał. Chcemy jeszcze większej ilości warzyw, owoców i kwiatów. Warto tu przychodzić dla atmosfery, której nie znajdziemy w supermarketach. Jesteśmy niczym rodzina – tłumaczy Ewa Hadam, jedna z pomysłodawczyń.

Ewa Hadam.

Więcej warzyw, owoców i kwiatów na bazarku będzie z pewnością wiosną i latem. Wtedy stragany uginają się pod ciężarem soczystych jabłek, miodowych gruszek i dorodnych pomidorów. Tymczasem zimową porą, można tu znaleźć jeszcze ekologiczne jajka, domowe ciastka czy dekoracje do domu i ogrodu, które przywołują wspomnienia dawnych lat.

-Jestem wystawcą od samego początku. Sprzedaję własnoręcznie wykonane kwiaty i inne dekoracje, np. koronkowe ozdoby usztywniane cukrem i wodą, parasolki, a także skrzaty ogrodowe – wylicza Anna Bujdasz.

– Ja z kolei wystawiam się na bazarku z moimi ozdobami makramowymi. Są to plecaki, łapacze snów, ramki, aniołki, gabloty i inne ozdoby. Sprzedaję też domowe wypieki, w tym pyszne ciastka, które nauczyła mnie piec moja mama – dodaje Iwona Łach.

Wśród zgiełku rozmów, śmiechów i targowań unosi się przyjazna atmosfera. Tutaj każdy zna każdego, a sprzedawcy doradzają, które warzywa dziś warto kupić i jakie przyprawy najlepiej podkreślą smak domowego rosołu.

– Mali przedsiębiorcy sprzedają tutaj to, co im pozostaje – w ten sposób nic się nie marnuje. I to jest ogromny potencjał tego miejsca! Wspierając ich, wspieramy rozwój małych firm i budujemy silniejszą gospodarkę lokalną – podkreśla Wojciech Piech, wójt Gminy Dynów, który co sobotę udostępnia gminny parking, aby można było go zaaranżować pod mały targ.

Tradycja i wspólnota

W dobie supermarketów i szybkich zakupów bazarek pozostaje miejscem wyjątkowym, gdzie czas płynie wolniej, a każdy klient traktowany jest indywidualnie. To przestrzeń, w której wciąż żywa jest tradycja – można tu chociażby poznać tajniki kiszenia kapusty czy usłyszeć opowieści o dawnych metodach wypiekania chleba.

– Jestem bardzo zadowolona, że u nas coś takiego powstało, bo mogę kupić dużo zdrowych produktów, prosto od rolnika. I oczywiście pyszne ciasta wypiekane z sercem – zachwyca się Magdalena Paściak, mieszkanka Gminy Dynów.

– Życzę wszystkim miastom w Polsce, aby tworzyły takie miejsca, bo to bardzo potrzebna inicjatywa, dzięki której ludzie spotykają się i rozmawiają ze sobą, a przy okazji handel kwitnie. I oto chodzi – dodaje Przemek Kołtun.

Dlaczego Zielony Bazarek?

Po pierwsze – produkty bezpośrednio oferowane przez rolników przechodzą krótszą drogę dostawy, zanim trafią na nasze stoły. Mniejsza liczba pośredników przekłada się na większą świeżość, co pozwala dłużej cieszyć się ich jakością. Możliwość kupowania małych ilości jedzenia (np. garści ziół, kilku ziemniaków) pomaga uniknąć gromadzenia niepotrzebnych zapasów i minimalizuje ryzyko psucia się pokarmu przed spożyciem. Na Zielonym Bazarku sprzedawane są chociażby warzywa, które nie spełniają norm estetycznych sieci handlowych (np. krzywe marchewki czy owoce z drobnymi skazami). Może i nie wyglądają idealnie, ale nadal są pełnowartościowe. Ich zakup zapobiega marnowaniu jedzenia, wynikającego z odrzucania „nieperfekcyjnych” egzemplarzy.

– Przyjechaliśmy z żoną na zakupy po naturalne produkty. Jeśli nie chcemy zatruwać się chemią, takie bazarki są dla nas niezbędne – mówi Stanisław Ożóg, były senator. – To bardzo ważne, aby się tutaj spotykać i skracać łańcuchy dystrybucji. Dzięki temu, lokalny producent może bezpośrednio kontaktować się z klientem i poznać jego oczekiwania, a klient kupić dobry, lokalny produkt – dodaje Karol Ożóg, wicemarszałek województwa podkarpackiego.

Zielony Bazarek „zachęca” do kupowania produktów prosto z małych gospodarstw rolnych, w których liczy się jakość – nie ilość. Targ ze zdrowotnymi różnorodnościami znajduje się na parkingu Gminy Dynów przy ul. ks. Józefa Ożoga 2. Czynny jest od 7 rano do wyczerpania zapasów. Bieżące informacje o bazarku można też znaleźć na Facebooku.

Fot. Materiały prasowe.