Są dni, gdy trudno coś poczuć. Ale są też takie, gdy czujesz za dużo. Wtedy z pomocą przychodzi sztuka – przyjaciółka, która nic nie mówi, za to rozumie wszystko. Muzyka, film, książka to formy terapii, które dzieją się po cichu, skutecznie lecząc duszę.
Natłok informacji, który w nas codziennie uderza jest nie do przerobienia. Scrollujemy między innymi po to, żeby być na bieżąco i móc odpowiednio wcześnie na coś zareagować. Często to daremny wysiłek, bo choć nad wieloma rzeczami sprawujemy kontrolę, nie możemy kontrolować myśli i zachowań drugiego człowieka. To niewykonalne.
Jakie zatem może być antidotum na zalewające nas fake newsy i mało rzetelne, niesprawdzone, niemądrze powielane treści, od których aż roi się w Internecie?
Wróćmy pamięcią do czasów naszych dziadków. Co robili, aby poprawić sobie humor? Szli do kina i na potańcówki. Czytali książki. Grali w karty, szachy. Pamiętam, jak moi dziadkowie opowiadali, że połowa wsi przychodziła do ich domu, aby oglądać „Chłopów” po „robocie w polu”. Dobry film urozmaicał prozę życia.
Dlatego pytam ciebie i siebie, kiedy ostatni raz sięgnełyśmy po sztukę, ale nie tiktokową czy instagramową. Mówię o sztuce, która leczy duszę. Bo dobra muzyka, film czy literatura może stać się najpiękniejszą formą terapii w chwilach, gdy nie potrafimy ubrać emocji w słowa. Sztuka koi nerwy. Przypomina, że nie jesteśmy sami w tym, co czujemy. To terapia, która nie wymaga słów, jedynie otwartego serca.
Wierząc gorąco, w to, co piszę, przygotowałam listę filmów w sam raz na jesienne weekendy, które łączą w sobie kobiecą energię, inspirację i odpoczynek.
Filmy o inspirujących kobietach:
„Erin Brockovich” (2000)
Julia Roberts jako kobieta, która bez wykształcenia prawniczego wygrywa z wielką korporacją. Fabuła o sile determinacji, odwagi i serca. Idealna, gdy potrzebujesz przypomnieć sobie, że możesz wszystko, nawet jeśli nikt w to nie wierzy.
“The Intern” (Praktykant, 2015)
Anne Hathaway jako ambitna właścicielka startupu i Robert De Niro jako starszy stażysta. Film o łączeniu pasji z empatią, i o tym, że sukces nie musi oznaczać samotności.
“The Devil Wears Prada” (Diabeł ubiera się u Prady, 2006)
Klasyka, którą warto oglądać co kilka lat. O ambicji, presji perfekcji i odkrywaniu własnych wartości w świecie błyskotek i rywalizacji.
“Joy” (2015)
Jennifer Lawrence jako kobieta, która z niczego buduje własne imperium. Historia oparta na faktach – o sile pomysłowości i odwadze w świecie zdominowanym przez mężczyzn.
“Eat Pray Love” (Jedz, módl się, kochaj, 2010)
Nie o firmie, ale o najważniejszej inwestycji – w siebie. Dla kobiet, które potrzebują zatrzymać się i przypomnieć sobie, kim są poza rolami i celami.
“Julie & Julia” (2009)
Film o pasji, kuchni i… wytrwałości. Dwie kobiety, dwa światy i jedna prawda: sukces rodzi się z konsekwencji i miłości do tego, co robisz.
“Mona Lisa Smile (2003)
Julia Roberts jako nauczycielka, która inspiruje kobiety do niezależnego myślenia. Dla tych, które chcą żyć po swojemu, nie według cudzych oczekiwań.
“Hidden Figures” (Ukryte działania, 2016)
Prawdziwa historia trzech genialnych kobiet, które pracowały w NASA. O talencie, odwadze i sile kobiet, które zmieniają świat, mimo że świat jeszcze nie jest na to gotowy.
“Little Women” (Małe kobietki, 2019)
Klimatyczny, mądry i wzruszający. O kobiecej niezależności, kreatywności i tym, że każda z nas ma własną definicję sukcesu.